Szara rzeczywistość

Ciasne horyzonty, wąskie korytarze.

Choć nikt nigdy nie wie, co mu czas pokaże,


wielu bardzo często bije w ścianę głową,


zblokowany umysł pustą karmiąc mową.



Zblokowani w środku oraz zimni z zewnątrz.


Ślepo brnąc w półmroku, gubią swoją przeszłość.


Kajdanami obaw wiecznie skrępowani,


boją się zapytać: "a co będzie z nami?".



Choć to wiek postępu, prędzej w tył idziemy.


Człowieczeństwo tracąc, czas swój marnujemy.


Jeśli chcesz być lepszy od tych mas przeklętych,


śmiało krocz z rozumem, choćbyś szlak miał kręty.


~własne

Często mam dość szaroburej rzeczywistości. Zwykle wyjście po chleb potrafi momentalnie odebrać człowiekowi radość życia. Dlaczego tak jest? Dlaczego wszystko wokół nas jest takie ponure?

Mijani na ulicy przechodnie mają blade, pozbawione życia twarze. Budynki na osiedlach mają przytłaczającą swą topornością elewację - szare ściany, ciemne drzwi do klatek, a niektóre posiadają nawet balkony obite z trzech stron ciężkimi dechami, które jeszcze bardziej izolują od świata. Kto mieszka w takich blokach? Często zwykli, pełni życia ludzie, a często też osoby, których nastawienie do świata odwzorowuje wygląd tychże bloków.

To samo tyczy sklepów. Co prawda, teraz wszystko się unowocześnia. Powstają kolorowe z zewnątrz i równie zachęcające do zakupów od wewnątrz super- oraz hipermarkety. Wciąż jednak nadal są sklepy (i to nawet w dużych miastach), które od środka wyglądają jak jakieś hurtownie lub magazyny z materiałami budowlanymi. Jedynie barwne opakowania produktów, po które tak beznamiętnie i od niechcenia sięgają klienci, zdobią półki regałów.

Absolutną porażką jest też ogólna przestrzeń publiczna. Remonty, co prawda, są robione gdzieś co i rusz, aby "upiększyć" nieco nasze otoczenie i ułatwić nam życie. Szare chodniki z krzywymi i wybrakowanymi płytkami stają się równe, a nie raz i przyozdobione wzorami (zwłaszcza w centrach miast). W zdecydowanej większości miejsc jednak schemat nie ulega zmianom. Nadal idziemy dziurawym chodnikiem wzdłuż próchniejącego płota lub powyginanych i wyblakłych barierek, które niegdyś może były niebieskie lub żółte.

Nie patrzę ludziom w twarze, bo to często potrafi człowieka przygnębić. Widok osoby niemal wyzbytej z "tego czegoś", co napędza nas w życiu, potrafi zarazić na odległość. Największą chorobą zakaźną współczesnego społeczeństwa jest marazm i prokrastynacja. Nicnierobienie, lenistwo i gnuśność zdają się szerzyć wszędzie.

Mówi się, że filmy kłamią. Niektórzy nawet mogą nie zdawać sobie sprawy z prawdziwości tego stwierdzenia. Większość filmów ukazuje świat w kolorach. Nawet krótkie sceny centrum miasta przesycone są nie raz kolorami. Oczywiście są też i ponure i mroczne kryminały lub filmy dramatyczne, ale nie cieszą się one chyba tak dużą popularnością, jak przepełnione akcją filmy sensacyjne, czy bawiące nas komedie. Wszystko to kreuje nieprawdziwą często wizję świata.

W poprzednim wpisie postanowiłem, że ten blog będzie obiektywny. Powyższe zdania mogą wydawać się czystym subiektywizmem, ale przyjrzyjcie się uważniej, gdy następnym razem wyjdziecie z domu, czy nie jest tak, jak napisałem. Może jednak się mylę? Może ludzie nie noszą szarych kurtek, ciemnych spodni i czarnych toreb i plecaków? Może przestrzeń publiczna naprawdę jest kolorowa? Owszem, co raz więcej osiedli się "przemalowuje", a nowo powstałe od razu otrzymują "żyjące" barwy, jednak jest to raczej niewielki odsetek. Jak w takim środowisku żyć i jak czerpać radość spraw codziennych?


A z Wami jak jest? Też macie dość tych szarości? Też tak na Was oddziałuje ta szarobura rzeczywistość? Może jednak tylko ja się czuję, jakbym miał dożywotni angaż w czarno-białym filmie?

Komentarze

Popularne