Oni

*drrryń* *drrryń* - natarczywy dźwięk dzwonka zmusił ją do otwarcia drzwi w czasie krótszym niż mrugnięcie oka.

– Prezent – powiedział beznamiętnie, gdy mu otworzyła.
W pierwszej chwili nic nie powiedziała. Odezwała się dopiero po dłuższej chwili ciszy.
– Dzisiaj dwudziesty piąty, a nie dwudziesty czwarty – odburknęła.
– No bierzesz, czy nie? – stał dalej niewzruszony z niewielką paczką w prawej ręce.

Wzięła. Jednak nie było chyba ani miejsca, ani właściwego sposobu na powiedzenie choćby głupiego "dzięki". No bo w jakim celu? Nie dziękujemy katowi za ścięcie głowy oskarżonego, policjantowi za wystawienie nam mandatu, nauczycielowi za sprawdzenie obecności na początku zajęć ani nawet dentyście za wyrwanie zęba. Dlaczego więc ona miałaby dziękować teraz jemu za to, że zrobił to, co do niego należało? Poniekąd reguła darwinowska miała się całkiem nieźle - inwestował w swój pakiet genetyczny, który w połączeniu z jedną z jej komórek jajowych dał początek temu, co teraz tylko umiało brać. Tak samo On myślał o niej - umiała tylko brać. W sumie teraz ta umiejętność się przydała, bo inaczej musiałby zabrać swój "prezent" z powrotem do lombardu, czy jakiejś innej budy, skąd go wytrzasnął.

No więc wzięła i stali tak jeszcze z pół minuty.
– Na razie – powiedział w końcu, obrócił się na pięcie i ruszył schodami w dół.
Nie usłyszał jednak żadnej odpowiedzi, a jedynie huk zamykanych za jego plecami drzwi.
"Pewnie kolejna Barbie za pięć złotych" – pomyślała, kładąc prezent na stole.

Dopiero teraz uświadomiła sobie, że przecież cały ten czas miała na głowie ręcznik zwinięty w "turban" – dopiero co myła głowę. Trochę głupio tak otwierać drzwi w ręczniku na głowie, a zwłaszcza przed nim. Zresztą, co Ją to teraz obchodzi? Trzeba jeszcze wyszorować stopy, bo jutro z rana znowu niewolniczy zapieprz za kromkę chleba bez masła. Za jakie grzechy?

Być może za jego? Czy możliwym jest, aby to działało w ten sposób, że osoba A broi, a osoba B ponosi długofalowe konsekwencje danego występku? Przecież są sądy. Jest jakaś sprawiedliwość, prawda? Może i jest, ale nie dla wszystkich. Może to wszystko wyglądałoby nieco lepiej, gdyby ona nie wzięła sobie wtedy kobiety w charakterze obrońcy. On miał kasę, a tamta była świeżo po aplikacji i nie była zbyt znana w środowisku, no a ją nie było stać na nikogo lepszego. No i tak to potem się kończy, że zamiast człowieka rządzącego pieniądzem mamy pieniądz rządzący człowiekiem.

Jego już nie było nawet na jej osiedlu w chwili, gdy przez jej umysł przebiegały podobne rozważania. Jechał już swoim mercedesem z powrotem do siebie. Jego mercedes, jego mieszkanie – jego życie. Tak miało być i tak jest. Najlepiej, jak tylko mogło być... 

Komentarze

Popularne