On

Telefon dzwonił już chyba z dziesiąty raz tego wieczora. Pogoda nie zachęcała do wyjścia na zewnątrz. W końcu w marcu, jak w garncu - jak mawia większość. On to wiedział doskonale. Wiedział, że w tym miesiącu nie ma na co liczyć. Zresztą tak samo, jak i w pozostałych okresach swojego życia.

Kto to dzwoni? To znowu ona. Natrętna baba. Może jednak infolinia? W sumie bez znaczenia - poziom natrętności ten sam. To nic nie zmienia, że mają dziecko. Ono ma "już" 5 lat. Wróbel musi już od dawna umieć latać samodzielnie w takim wieku. Gdzie survival of the fittest? Mogłaby poczytać trochę tego Darwina, to by nie trula dupy o 4 nad ranem. 4 rano - no właśnie, a przecież dopiero co był wieczór. Kolejna nieprzespana noc? No jasne - mała czarna i do przodu, no nie?

Kolejne piękne 8 godzin za biurkiem. Kowalski znowu będzie ordynarnie bekać po tej wstrętnej coli, którą pije dzień w dzień. Mógłby sobie znaleźć kobietę - może by go urządziła. Może pomogła by Kowalskiemu i... temu tutaj, co nie odbiera telefonu, również.

Ale jak można pomóc pacjentowi z mentalnego OIOM-u? To wrak. Robot. Marny produkt uniformizacji w tym chorym, popieprzonym do porzygu świecie. Chyba Bozi się sypnęło tego pieprzu, bo jego oczy ostatnio coraz bardziej łzawią. To chyba cayenne.

Komentarze

Popularne